piątek, 4 października 2013

Nasz kochany Piracik odszedł...

Przegrałam z jego chorobami, które były nieuleczalne. Pozostawił mnie w poczuciu ogromnego żalu i porażki. To co jest jednak najgorsze, to tęsknota za mokrym nosem, oklapłym uchem, tak rzadko merdającym ogonkiem i jego ślepymi oczkami, które zawsze zwrócone były w moją stronę. Wiem, że mimo wszystkich swoich niepełnosprawności potrafił kochać i kochał mnie.

Dałam mu wszystko co mogłam, ale nie potrafiłam go wyleczyć. Był pieskiem specjalnej troski i przez to pokochałam go jeszcze bardziej. Ostatnie dni spędził w naszym łóżku czując ciepło swojego stada. Nie był sam. Głaskaliśmy go, uspokajaliśmy kiedy był nerwowy i staraliśmy się powstrzymać przed upadkami. Nosiliśmy go na rękach, wstawaliśmy w nocy kiedy się budził i zmienialiśmy pampersy. Był dobrym zwierzakim, jego największym przysmakiem były tabletki, których dostawał bardzo wiele.

Kiedy leżałam z nim na łóżku marzyłam o tym żeby był zdrowy. Tego nam było trzeba. Nie potrafię opisać słowami jak bardzo boli mnie jego śmierć. Mam nadzieję, że wreszcie jest spokojny.

Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę, bo to jest dla mnie traumatyczne przeżycie. Serce mi się rozdziera, bo Pirat nie zasłużył na swój los.

Dziękuję wszystkim za pomoc. To były wyjątkowe chwile.

Piraciku - nigdy się z tym nie pogodzę, byłeś dobrym pieskiem.Żałuję, że nie spotkalismy się wcześniej...,że nie mogłam dać Ci więcej.

7 komentarzy:

  1. Olu strasznie przykro :( Pociesz fakt, że na te ostatnie dni daliście mu tak wiele. Nie spędził ich w schronisku. Trzymajcie się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta informacja z rana zwaliła mnie z nóg... jest m o tyle przykro, że wiem Ola przez co przechodzisz. W grudniu ubiegłego roku z ten sam sposób odszedł od nas Filip. Przewracanie się, zmienianie pampersów, zbieranie wymiocin kilka razy dziennie, ślepe oczka wpatrzone nie wiadomo gdzie.... do nas przyszło to nagle, choć Filip był starym psem, po jego zachowaniu śmiało można by stwierdzić, że zachowuje się jak szczeniak. U nas to było przed świętami... sprzątaliśmy cały dzień i nagle wieczorem obrót o 360 stopni. Zaczęłam sobie wmawiać już wszystko, że to może od zapachu środków czyszczących, cokolwiek. Nocny telefon do weta, wizyta...wszystko w domu stanęło na ten moment, Mopy z wiadrami, niepowieszone firany..zamarliśmy na kilka dni, czuwając przy naszym staruszku. Usłyszałam, że psa trzeba uśpić..ile ja się napłakałam, wydarłam się na wszystkich,łącznie z moja przyszłą teściową, której w złości wywrzeszczałam, że ma "zamknąć pysk", na drugi dzień resztkami sił jechałam w aucie i płakałam, nie umiałam się z tym pogodzić, doszukiwałam się znaków, że Filipowi jest trochę lepiej, wet dzięki Bogu też się ich doszukał...podał leki, pobrał krew, żeby zrobić badania. Pojechaliśmy do domu nieco spokojniejsi. W nocy późno poszłam spać, biedny Filip juz sie tracił, przyszedł obok łóżka, zamiast do niego wskoczyć stał obok szafki i położył o nią swój łebek. Wciągnęłam go do siebie, bo zawsze spał z nami.. I tak leżeliśmy sobie, głaskałam go, patrzyłam w te ślepe oczka, płakałam..gdzieś tam czułam, ze to takie nasze pożegnanie. Zasnęliśmy. Kiedy mój chłopak wstał o 4 do pracy, chciał jeszcze wynieść Filipa na dwór...nie zdążył..leżał jeszcze ciepły przytulony do moich nóg... do końca życia nie zapomnę tego widoku, nie umiałam się z tym pogodzić i przeszłam straszną traumę. Dzisiaj po roku wiem, że Filip zasnął obok mnie, tak jak lubiał, w swoim ciepłym łóżku, a nie na zimnym stole u weta i to było wszystko co mogliśmy mu dać... Oluś, Piratowi udało się przeżyć schronisko, on czekał bo wierzył, że ktoś na niego tam czeka... doczekał się ciebie i to było najpiękniejsze co mógł dostać. Miłość, ciepło, wygodne łóżko...Umarł w momencie, kiedy był szczęśliwy, w momencie, kiedy czuł się kochany...on na to czekał Oluś... zrobiłaś dla niego wszystko, co mógł dostać. Teraz jest szczęśliwy za tęczowym mostem, bo ma w końcu tutaj na ziemie swojego człowieka, który będzie za nim tęsknił...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oleńko, pomyśl ile miłości dałaś Piracikowi. Na pewno odszedł bardzo szczęśliwy. Cieszę się że ostatnie miesiące swojego życia spędził wśród ludzi którzy wynagrodzili mu wszystko co przeszedł w całym swoim życiu. Ściskam Was mocno....

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że Pirat zdążył poznać co to kochający człowiek, ciepły domek i głaszcząca ręką, bo tego kiedyś nie miał.
    Najwazniejsze jednak , ze nie musiał być sam w ciemnym , zimnym schroniskowym boksie w tych swoich ostatnich chwilach.
    Olu, jeszcze raz dziekuję za wszystko co zrobiłaś dla tego kochanego psiaka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, ze ten blog bedzie dalej istniał, że dalej bedziemy mogli przeczytac coś o jakimś psim biedaku.Możemy powspominac Pirata, a może Pirat zza Teczowego Mostu wskaże innego psiaka, który potrzebuje pomocy. Olu, pisałas, ze bywasz w schronisku, to rozglądnij sie i poszukaj "nastepcy Pirata",bedziemy wirtualnie jemu kibicować i śledzić jego losy.
    Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie siedzę i płaczę jak dziecko. Nie mogę się powstrzymać.Cieszę się jednak,że na końcówkę swojego życia Pirat trafił na Ciebie Ola.
    Nie znam Cię ale wiem już,że jesteś bardzo dobrym człowiekiem. Mam nadzieję,że jak otrząśniesz się po stracie,to wypatrzysz jakiegoś innego biedaka,któremu dasz tak wspaniały dom,jak Piracikowi. Trzymam za Ciebie kciuki-czas leczy rany.Pozdrawiam serdecznie.Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaglądam z nadzieją.........

    OdpowiedzUsuń